W poprzednią niedzielę moje starsze, wyrośnięte dziecko postanowiło ćwiczyć się w sztuce wypiekania gofrów. Zaskoczył mnie tym, że się przygotował na tę okoliczność i wyszukał przepis na ciasto, podobno najlepsze na świecie. Byłam niezmiernie szczęśliwa, że to nie ja musiałam działać w kuchni, a w tym czasie mogłam skończyć malutki hafcik kotka. Mam wszechstronnie uzdolnionego syna, który nie tylko ćwiczy się w sztuce kulinarnej, ale ma również inne mniej typowe zajęcia.
W tej oto podkoszulce zdobywa się mistrzostwo w wypieku gofrów.
Talerz pełen przysmaków.
Nasz kot nie był zainteresowany tymi przysmakami i trzeba było wyhaftować skradającego się gofrożercę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz