środa, 30 listopada 2016

Dębowiaczki

nowy temat na kolorystyczną zabawę u Danusi http://danutka38.blogspot.com/.Mam nadzieję,że udało mi się zwalczyć te choróbska,które od końca października nie chciały mnie zostawić.Jestem już na "chodzie" i pobiegłam do ogrodu,żeby poszukać materiałów do tego wyzwania i zdążyć dołączyć do zabawy.Wiem ,że to już ostatnie chwile,żeby pokazać pracę Stefanowi i zabrałam się do pracy.Postanowiłam zrobić taką jesienną dekorację,którą zawieszę na ścianie.Zdjęcie nie oddają całkowicie kolorystyki tej pracy( trudno robić zdjęcia w pochmurny dzień),ale mogę powiedzieć ,że złoty kolor to kłosy zbóż ( tak mi się skojarzył naturalny złoty kolor).Chciałam,żeby ta praca była tylko z naturalnych materiałów,i myślę ,że to się  udało.Nie wiem co na to Stefan zobaczymy.....
                                                       





Pozdrawiam wszystkich zaglądających do mnie!!!

niedziela, 6 listopada 2016

I tak jak

wspominać- to zaczynam dalej.
Jak pisałam miasteczko Torre del Lago Puccini leży na terenie Narodowego Parku Migliarino. Droga na plażę prowadziła z naszego domu malowniczą uliczką i dalej przez jezdnię i wchodziło się na teren Parku. Drzewa i roślinność tworzą tam niesamowitą scenerię i tak około 2 km idzie się w tym bajkowym lesie.


 To już plaża,ale cieszyłam się , że jesteśmy po sezonie, bo ilość parasoli na plaży z lekka mnie wystraszyła,
Lubię oglądać ogrody i szukam różnych ciekawostek w danej okolicy.
 Fajnie ozdobiony dom i te parasole gotowe....

 Domki dla ptaków wesołe ,kolorowe
 Tu przyszło maleństwo na świat i chwalą się- niech wszyscy wiedzą- to i my już wiemy...Bardzo sympatyczny zwyczaj...
 Ten kos przyfruwał na to drzewko oliwne i podjadał oliwki raz udało mi się go przyłapać
 To prawda , że było gorąco-piesek odpoczywa w sklepie
 Nad jeziorem Massaciuccioli , ale kaczki takie jak u nas


 Dowiedzieliśmy się ,  że tu odbywa się festiwal
A to taka sobie twórczość ogródkowa
 Tak raz padał deszcz, a właściwie to była burza, ale szybko przeminęła.
 Restauracja Piccadilly ,w której spotkaliśmy naszych rodaków .Fajnie się gawędziło i dostaliśmy sporo dobrych rad na temat dalszego zwiedzania okolicy.A jedzenie było pyszne..
    
Po tygodniu podziwiania małego"kawałka" Toskanii wylądowaliśmy znowu w Pizie i było trochę czasu na wędrówkę po tym mieście.Trochę żałowaliśmy,że czas nas goni , bo okazało się, żeby zwiedzić te zabytkowe budowle, trzeba kupić bilety z wyprzedzeniem kilku godzin.Tak ,że zostało nam ponapawać się widokami i to też zapamiętamy na długo....

 Jak wszyscy ja też podtrzymuję wieżę żeby nie upadła i udało się....


Było tak gorąco ,że nawet zamienialiśmy się--ale tylko kapelutkami

 

 Przed zachodem słońca
A to już w samolocie lecimy pełni wrażeń do domu 

Pozdrawiam wszystkich zaglądających do mnie !!!

czwartek, 3 listopada 2016

Dawno

nie pokazywałam moich pomysłów i teraz też nie będzie nic nowego. Od tygodnia leżę w pozycji horyzontalnej ( co prawda nie pod gruszą) i pomiędzy łykaniem medykamentów usiłuję przegonić paskudne jesienne przeziębienie,które wcale nie spieszy się z odejściem.
Ale teraz mam czas na wspomnienie moich wrześniowych wojaży i tak trochę opowiem o wyjeździe do Toskanii. Polecieliśmy z przyjaciółmi samolotem do Pizy i tam samochodem zwiedzaliśmy interesujące nas miasteczka. Od razu powiem, że mój M naoglądał się prognoz pogody i  obiecywał nam średnie temperatury tj.około 21 do 25 stopni i my w to uwierzyliśmy. Jak się okazało to niepotrzebnie pojechały z nami swetry i kurtki , bo pogoda była jak w środku lata i poniżej 30 stopni słupek rtęci nie chciał się obniżyć, a nawet dochodził do 37.( nie lubię takich temperatur)...
Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak Toskania jest piękna ...
Mieszkaliśmy w małym miasteczku Torre del Lago Puccini na terenie Narodowego Parku Migliarino pomiędzy Morzem Tyrreńskim a jeziorem Massaciuccoli a  Alpami Apuańskimi.  Jak się okazało to świetna baza do zwiedzania nie tylko okolicznych miasteczek.
Pierwsze wrażenia z miasteczka  Borgo a Mozzano ten ciekawy most i jego historia




Dalej pojechaliśmy bardzo krętą wznosząca się do góry drogą i wylądowaliśmy w Garfagnanie .






  I dalej już do Bargi i tam zakończyliśmy tego dnia nasza wyprawę




A tzw.wisienką na torcie było zwiedzanie San Gimignano tzw. średniowiecznego Manhatanu.
W średniowieczu bogaci mieszczanie budowali w tym mieście kamienne wieże w celach obronnych, ale i dla pokazania swojej zamożności.Wieże te liczyły sobie dziesiątki metrów ,ale nie mogły przewyższać ratusza miejskiego Ciekawostką jest ,że zbudowano 72 wieże,a do dziś przetrwało 14. Okolice San Gimignano znane są też z uprawy krokusów, a z nich uzyskuje się szafran.









Na dzisiaj tyle wspomnień, ale na pewno jeszcze wrócę do tego tematu,bo wiadomo  Toskania....
Pozdrawiam wszystkich jeszcze zaglądających do mnie ja tez postaram się w jesienne wieczory częściej bywać u siebie i odwiedzać wasze blogi,ale najpierw muszę przegonić to choróbsko.....