poniedziałek, 26 listopada 2012

Czas pomyśleć o nadchodzących Świętach!

Grudzień coraz bliżej, a tu nie ma śniegu i przez to nie mam motywacji do przygotowania świątecznych dekoracji. Zaczynam przeglądać ubiegłoroczne ozdoby, no i pierwsze zatupały w kredensie anioły. Nie wyszły one spod mojej ręki, ale uważam, że są przepięknej urody.


Oczywiście nie mogłam się oprzeć i też postanowiłam wyhaftować parę cherubinków.


Dobrze, że chociaż moje kaczuszki na tacy mogą się cieszyć śniegiem.


Pada śnieg, pada śnieg, cieszą się kaczuszki.


Jak już się tak naoglądałam moich skarbów świątecznych, to w końcu mogłam usiąść koło kominka i napić się gorącej herbaty z mojego świątecznego kubeczka (też przepięknej urody).



niedziela, 25 listopada 2012

Moje kaczki

W jesienne wieczory lubię przeglądać moją kolekcję kaczek.


Ta kaczuszka to jest


 puzderko na różne różności.





  A to cukierniczka.


Oczywiście mam też kaczkę haftowaną, która ukrywa się w szuwarach.


czwartek, 22 listopada 2012

Aura jesieni

Zbieranie liści to nie wszystko! Gałązki brzozowe i suszone kwiaty to dopiero możliwości...
Natura daje nam tyle dobrego, tyle pięknych rzeczy. Wystarczy pospacerować po ogrodzie i pobliskim lasku, by potem tworzyć nowe dekoracje. Zmieniają się one u mnie wraz z porami roku.





niedziela, 18 listopada 2012

Czy pamiętasz o mnie?

UWAGA, UWAGA!

W poniedziałek 19-go listopada rozpoczyna się głosowanie na najciekawszą minę kota na blogu http://klubkotajasna8.blogspot.com 

Ja, Mara, mam numer 20 i myślę, że na mnie zagłosujesz.


sobota, 17 listopada 2012

Inspirację można znaleźć wszędzie

W długie jesienne wieczory, przy filiżance herbaty lubię słuchać Hanny Banaszak, a szczególnie piosenkę pt."W moim magicznym domu"

W dziurawym bucie mieszka mysz. . 
Nieźle go nawet urządziła. , 
Nigdy nie mówię jej "a kysz!" 
I ona też jest dla mnie miła. , 
Bywa, że wpadnie po sąsiedzku 
pożyczyć chleba albo sera, 
albo pogadać o czymkolwiek, 
kiedy samotność nam doskwiera.

U mnie w domu nie ma dziurawego buta, ale jedna myszka mieszka w kredensie.


Przedstawię ci Macieja kota; 
fascynujący z niego facet. 
Całymi dniami tkwi w fotelu 
i lekceważy każdą pracę. 
Lecz niewątpliwą ma zaletę: 
gdy spływa wieczór granatowy, 
on słodko mruczy wprost do ucha 
najbardziej senne bossa novy.

Kot Maciej - postać niezwykle ciekawa, myślę, że wieczorami przesiaduje w fotelu, a dni spędza na obserwacjach świata zewnętrznego. Dlatego też jest najczęściej widywany jest na oknie. Wizja ta na tyle mnie urzekła, że postanowiłam ją uwiecznić na broszce.





wtorek, 13 listopada 2012

Zgłaszam swój udział w konkursie

No może nie dokładnie ja, tylko moja kotka Mara. Blog Klub Kota Jasna 8 poszukuje najciekawszej miny kota. Gdy moja Mara o tym usłyszała zaczęło się pozowanie...



No i wybrałyśmy zupełnie inne zdjęcie.

niedziela, 11 listopada 2012

Spóźniony post wczesnej zimy

Parę dni temu zaskoczyła nas zima - mam to na zdjęciach, ale inne ciekawsze wydarzenia wyprzedziły ten post.Wieczorem przed uderzeniem zimy chciałam zrobić zdjęcia kolorowych liści mojego dzikiego wina, które oplata barierę tarasu, ale pomyślałam, że w blasku porannego słońca będzie wyglądać lepiej.A tu rano śnieg i wiatr, który strząsnął wszystkie liście - i tak nici ze zdjęć z tarasu.





Piętuś dobiera się do wody mineralnej z lodem.

Na szczęście mam uwieczniony klon, który nabrał pięknych rumieńców tej jesieni.



Zabrałam się za zbieranie liści, co prawda sąsiad pytał mnie, czy nie lepiej grabić liście zamiast je pojedynczo zbierać - śmiał się, że do zimy wszystkich nie zbiorę. Te co udało mi się zebrać zmieniłam w kwiatową dekorację.





Mimo niesprzyjającej pogody w moim ogrodzie nie brakuje gości.
Stefan, dzięcioł, który leczy moje drzewa, dzielnie pracował i oskubał z kory dwa domki szpaków. Zrobił to pod nieobecność właścicieli, więc nie wiem jaka będzie reakcja rodzinki, gdy wrócą na wiosnę.



Sikorki korzystają ze stołówki, już jest ruch przy karmniku.


sobota, 10 listopada 2012

Dama, która czekała na swój dzień

Moja dama, której haftowanie rozpoczęłam w 2006 roku (wstyd się przyznać, że to już 6 lat), wtedy pracę skończyłam w połowie. Przez te lata haftowałam inne, wydawało się ciekawsze prace. Ciągle coś przeszkadzało mi do niej wrócić, a ona cierpliwie czekała w szufladzie z innymi wzorami. Wydaje mi się, że pobiłam rekord w długości kończenia wzoru - może ona musiała poczekać.



W tym roku znowu przeglądałam moje szuflady, zobaczyłam ją i postanowiłam, że teraz już jej nie zostawię. Walczyłam ze sobą, bo oczywiście miałam mnóstwo innych, "ciekawszych" pomysłów, i nawet moja fascynacja filcem musiała poczekać.
Przedstawiam wam moją wierną i cierpliwą damę, która czekała długo na swój dzień.


poniedziałek, 5 listopada 2012

Zjazd pozytywnie zakręconych cz. 2

Na zjeździe był duży przekrój warsztatów - każda z nas mogła przed wyjazdem zdecydować o tym, w którym chce uczestniczyć. Najbardziej spodobały mi się warsztaty filcowania na mokro. Atmosfera była gorąca, choć nie za sprawą gorącej wody używanej w tej technice. Poznawałyśmy tajniki tej sztuki pod czujnym okiem przemiłej Pani Teresy, a nad całością czuwała Pani Reneta.
W trakcie tej nauki udało mi się stworzyć broszkę - kwiat.


Tak się zaczyna.


Po "odrobinie" pracy, włochaty stworek nabiera kształtów - to mój kwiat.


Zacne towarzystwo warsztatowe - Krystyna w roli fotografa.
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny.

Dopisało mi szczęście i mogłam uczestniczyć w pokazie jeszcze jednej techniki - "Penczingu". Jest to wkuwanie kolorowej wełny Merynos suchą igłą w tkaninę. Mogłam sama ułożyć swój wzór na kamizelce, najpierw ręcznie igłami wkuwałam go w tkaninę, a następnie Pani Tereska przy pomocy specjalnej maszyny do penczingu wykończyła dzieło. 


Moje dzieło przed wykończeniem.


Ruszyła maszyna do penczingu.



Zastosowanie penczingu w praktyce.


Oczywiście nawet w Ustroniu odnalazłam kuzynów moich Gieńków.


Wróciłam zafascynowana filcowaniem, pełna energii i pomysłów. Mam nadzieję, że za rok również wezmę udział w zjeździe, może namówię swoje koleżanki i spróbuję z koralikami u Weroniki.

sobota, 3 listopada 2012

Zjazd pozytywnie zakręconych cz.1

W październiku udałam się na zjazd "pozytywnie zakręconych", który odbył się w Ustroniu. Uczestniczyłam w tym wydarzeniu po raz pierwszy, frekwencja dopisała, a ja byłam mile zaskoczona atmosferą. Mimo, iż pojechałam sama, bardzo szybko odnalazłam bratnie dusze połączone pasją tworzenia rękodzieła. Miałam wrażenie jak bym znała te "zakręcone" kobitki od lat. Godne podziwu były młode dziewczyny, które z wielką pasją podchodziły do swojej twórczości i zarażały nią innych.
Na zjeździe nie było chwili nudy, wszystko było świetnie zorganizowane, nad czym czuwała   Pani.Asia Bartoś.


Rozpoczynamy zjazd.





Zafascynowały mnie fascynatory.



Weronika zaraża nas swoją pasją - czy pamiętasz o mojej kaczce?


Wieczorne fascynatów rozmowy.


Poranny widok z balkonu.