czwartek, 3 listopada 2016

Dawno

nie pokazywałam moich pomysłów i teraz też nie będzie nic nowego. Od tygodnia leżę w pozycji horyzontalnej ( co prawda nie pod gruszą) i pomiędzy łykaniem medykamentów usiłuję przegonić paskudne jesienne przeziębienie,które wcale nie spieszy się z odejściem.
Ale teraz mam czas na wspomnienie moich wrześniowych wojaży i tak trochę opowiem o wyjeździe do Toskanii. Polecieliśmy z przyjaciółmi samolotem do Pizy i tam samochodem zwiedzaliśmy interesujące nas miasteczka. Od razu powiem, że mój M naoglądał się prognoz pogody i  obiecywał nam średnie temperatury tj.około 21 do 25 stopni i my w to uwierzyliśmy. Jak się okazało to niepotrzebnie pojechały z nami swetry i kurtki , bo pogoda była jak w środku lata i poniżej 30 stopni słupek rtęci nie chciał się obniżyć, a nawet dochodził do 37.( nie lubię takich temperatur)...
Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak Toskania jest piękna ...
Mieszkaliśmy w małym miasteczku Torre del Lago Puccini na terenie Narodowego Parku Migliarino pomiędzy Morzem Tyrreńskim a jeziorem Massaciuccoli a  Alpami Apuańskimi.  Jak się okazało to świetna baza do zwiedzania nie tylko okolicznych miasteczek.
Pierwsze wrażenia z miasteczka  Borgo a Mozzano ten ciekawy most i jego historia




Dalej pojechaliśmy bardzo krętą wznosząca się do góry drogą i wylądowaliśmy w Garfagnanie .






  I dalej już do Bargi i tam zakończyliśmy tego dnia nasza wyprawę




A tzw.wisienką na torcie było zwiedzanie San Gimignano tzw. średniowiecznego Manhatanu.
W średniowieczu bogaci mieszczanie budowali w tym mieście kamienne wieże w celach obronnych, ale i dla pokazania swojej zamożności.Wieże te liczyły sobie dziesiątki metrów ,ale nie mogły przewyższać ratusza miejskiego Ciekawostką jest ,że zbudowano 72 wieże,a do dziś przetrwało 14. Okolice San Gimignano znane są też z uprawy krokusów, a z nich uzyskuje się szafran.









Na dzisiaj tyle wspomnień, ale na pewno jeszcze wrócę do tego tematu,bo wiadomo  Toskania....
Pozdrawiam wszystkich jeszcze zaglądających do mnie ja tez postaram się w jesienne wieczory częściej bywać u siebie i odwiedzać wasze blogi,ale najpierw muszę przegonić to choróbsko.....

7 komentarzy:

  1. Przynajmniej masz teraz balsam na schorowaną duszę i ciało. Jakże przyjemny. Super wspomnieniowe zdjęcia na naszą iście przedzimową pogodę. Wracając z pracy dopadła mnie tak zwana krupa śniegowa, odbijając się niczym piłeczki pimpongowe.
    Zdrówka życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Toskania- moje marzenie!!! A z choróbskiem łażę już dwa tygodnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę, by wspomnienia z gorącej Toskanii pomogły Ci w walce z przeziębieniem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała wyprawa w przepiękne miejsce! Na pewno bawiliście się świetnie. Lucynko, piękną masz sukienkę, kolor lazurowego włoskiego morza:) Ale mieliście frajdę zwiedzając toskańskie miasteczka!
    Buziam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrówka życzę, przeganiaj choróbsko gdzie pieprz rośnie..........Wspomnienia Ci w tym pomogą. Toskanię znam tylko ze zdjęć, zobaczyć na żywo, to moje marzenie..........a marzenia się czasem spełniają....Piękne zdjęcia. Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Toskania to mój ulubiony region Włoch !! Wspaniałe wyprawa i fantastyczna fotorelacja !!
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia !!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna Toskania - każdy do niej wzdycha.
    Most który pokazujesz na zdjęciach przypomina mi zupełnie most w Mostarze.
    Patrząc na Twoje zdjęcia aż cieplej się zrobiło:)

    OdpowiedzUsuń