jednej " rodzinki",która zamieszkuje mój ogród. Pewnego dnia zauważyłam , że na naszym tarasie na pergoli ( po której pnie się dzikie wino) "matka "kosowa postanowiła uwić swoje gniazdo. Wybrała dość dziwne miejsce, bo to jest wyjście z domu i tam ciągle się pojawiamy, ale jak widać nie przeszkadzało to jej. Nazwałam ją "matka' kosowa, ponieważ miały niedługo pojawić się w tym gniazdku jej małe pisklęta. Spokojnie siedziała w gnieździe ,a my staraliśmy się jej nie przeszkadzać. Po niedługim czasie pojawiły się małe dzióbki, które wiecznie były głodne, a kosy najpierw nieufnie przynosiły im pożywienie, a po paru dniach spokojnie my piliśmy herbatę na tarasie , a kosy karmiły swoje pisklęta.Dziś pisklęta wylatywały z gniazda i nie całej trójce od razu to się udało,ale powolutku ( przy nawoływaniach) ostatnie maleństwo trochę niezdarnie,ale odleciało do czekającej w pobliskich krzakach rodzinki.Najmniej zadowolona z postępów maluchów jest nasza Lula, ponieważ prowadzimy ją na smyczy,żeby nie goniła małych kosów, niech nauczą się fruwać pod okiem swoich rodziców.
.
Ostatnio nie tylko obserwowałam rodzinkę kosów ,ale haftowałam obrazek.Dziś pokażę mój obrazek jeszcze przed nadaniem mu "ostatecznego "wyglądu tj.przed zastosowaniem ściegu liniowego backstitch.
W następnym poście pokażę jak zmieni się ten obrazek .
Pozdrawiam sierpniowo wszystkich zaglądających do mnie .
.
Ostatnio nie tylko obserwowałam rodzinkę kosów ,ale haftowałam obrazek.Dziś pokażę mój obrazek jeszcze przed nadaniem mu "ostatecznego "wyglądu tj.przed zastosowaniem ściegu liniowego backstitch.
W następnym poście pokażę jak zmieni się ten obrazek .
Pozdrawiam sierpniowo wszystkich zaglądających do mnie .
Obrazek jest prześliczny!
OdpowiedzUsuńA kosy śpiewają przepięknie, potrafią naśladować różnorodne dźwięki!
Macie szczęście, to wspaniali lokatorzy!
Obrazek prześliczny!
OdpowiedzUsuńTo Lucy mieliście nie lada obserwację państwa KOSÓW! Jakie to wspaniałe, że żyjemy w harmonii z tymi małymi ptaszkami. U mnie nad drzwiami tarasowymi uwiły gniazdo drozdy, nie wychodzilismy na taras przez miesiąc, aby gniazdo nie spadło:) tez wychowały się maleństwa.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i Twoja przemiłą Rodzinkę!
Bardzo lubię obserwować ptaszki. Mieliście szczęście obserwować z bliska rodzinkę kosów. Pozdrowienia z nad Bałtyku.
OdpowiedzUsuńLucy, jesteście wspaniałymi, kochającymi ludźmi. W przeciwnym razie ptaszki nie zagnieździłyby się u Was :) To cudowne tak móc obserwować ptasią rodzinę. U mnie nie ma szans, cztery koty na tarasie, ale jak mieszkałam w bloku, miałam gniazda gołębi na parapecie ku "uciesze" sąsiadów pode mną :)))))
OdpowiedzUsuńDziewuszki wyhaftowane ślicznie. Wciąż i niezmiennie podziwiam te maleńkie krzyżyczki :)
Pozdrawiam serdecznie :)
W moim ogrodzie tez wylęgły się kosy i "dzięki" temu nasze borówki uległy przerzedzeniu...smakują nie tylko nam :)
OdpowiedzUsuń